Rozumiem o co chodziło Michitce, ale całe rozważania w tym wątku zakrawają mi trochę na dyskusję za przeproszeniem o d**** Maryny
A to dlatego, że nie ma odpowiedzi na to pytanie.
Nie chcę być upierdliwa i nikogo się czepiać, ale ewidentnie mi się nudzi bo leżę obolała po operacji, więc się zapytam:
o jakiej godności mowa? Godności w znaczeniu moralnym, etycznym, filozoficznym, humanizmu chrześcijańskiego czy też prawnym? Poza tym wedle wielu nauk godność jest niezbywalna...
Oczywiście domyślam się,że chodzi o tę powszechnie rozumianą
Czyli niejako poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie.
Dla mnie piękno i godność się nie wykluczają, a wręcz idą w parze.
Jesteśmy na forum o operacjach plastycznych- chyba oczywiste jest to, że każdej z nas zależy w mniejszym ub większym stopniu na pięknym wyglądzie
Wkurzają mnie takie frazesy typu: "starzeć się z godnością" albo "najważniejsza jest naturalność". A kto przepraszam określa te normy godności i naturalności? Dla każdego granica będzie leżała gdzie indziej.
Najważniejsze to jest czuć się dobrze we własnym ciele i być szczęśliwym, jak najdłużej cieszyć się życiem i dobrym zdrowiem. Jakimi metodami się to osiągnie to chyba mało istotne ?