Celka zdecydowanie masz rację. Nie da się wszystkich wyeliminować ze swojego życia. Ja miałam w swoim otoczeniu taką osobę, która była strasznie zazdrosna o wszystko co dotyczyło mojej osoby. Nie wiem czemu taką manię miała na moim punkcie, ale zawsze starała się mi dopiec. Od kiedy myślę samodzielnie, czyli od kiedy nie spotyka mnie jakaś kara ze strony rodziców, że źle się zachowałam czy coś jestem do niej po prostu asertywna i nie boję się jej powiedzieć prosto w oczy co myślę, bądź po prostu się jej jakoś odgryźć. Ona zawsze prowokuje, wie wszystko najlepiej. Niestety kiedy byliśmy dziećmi nie wypadało (poza tym nie mieliśmy może też takiej siły przebicia w sobie) się odszczekiwać, więc pozwalała sobie na zbyt wiele, nie tylko do mnie, ale także do mojej siostry. Jako że młodsza byłam to mnie za swój cel sobie szczególnie upatrzyła. Jednak to tylko ciotka, więc ją wykluczyłam ze swojego życia praktycznie doszczętnie. Gdy jest impreza rodzinna, na której wypada by byli wszyscy - obie siebie unikamy, zwłaszcza teraz, bo już wie, że to nie te czasy gdy siedziałam cicho.
Natomiast problem jest gdy mamy np. toksycznych rodziców. Moja mama jest nadopiekuńcza, więc też nie za bardzo dopuszczam ją do swojego życia, ale to nie jest podcinanie skrzydeł, choć w pewnym sensie owszem (gdy we wszystkim cię wyręcza itd). Tylko mojej mamy nie ma w Polsce, więc tym łatwiej jest mi to dozowanie kontaktu kontrolować.
ale jeśli stajemy się nerwowi czy przygnębienie lub w jakikolwiek inny sposób źle wpływa na nas kontaktowanie się z tą osobą to jestem kategorycznie za by nie marnować swoich nerwów na kogoś, kto nie chce dla nas dobrze tylko tak naprawdę myśli tylko o sobie i można jakoś zaplanować swój czas, święta itd by nie musieć się z tą osobą widzieć. Można zaprosić do siebie i zrobić swoją wigilię lub ograniczyć wizyty do minimum.
Wspomniana przeze mnie ciotka dość często jest u mojej babci i gdy ona się zjawia ja albo wychodzę albo idę gdzie indziej. Takie ostentacyjne zachowanie z mojej strony może się wydać niegrzeczne, ale wiele zła wyrządziła teraz próbując dobrać się do mojego dziecka. Nawet na ulicy jej dzień dobry nie mówię tylko udaję, że nie widzę albo nawet i nie udaję, bo wisi mi to, co ona myśli. I tak na pewno obsmarowała mi tyłek do wszystkich wokoło
więc teraz se mogę hehe.