[quote="peppetti"]pewnego dnia siedziałam i zastanawiałam się jakie poprawki w swoim ciele zrobiłabym gdybym nie miała ograniczeń finansowych. Naliczyłam 11!!
różnego rodzaju zabiegów. Wyszło na to, że tylko swoje uszy akceptuję w pełni.
A tak poważnie najbardziej przeszkadzał mi nos, nie jedną noc przez niego przepłakałam. Teraz, choć nos nie jest taki jak bym chciała, można z nim żyć.
Obecny mój kompleks to masywne uda. Nie mogę na nie patrzeć. Pewnie jeszcze trochę i rozprawię się z nimi z pomocą jakiegoś chirurga. Ale jeszcze muszę do tego dojrzeć psychicznie.
Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi o matkach. Moja mama jest bardzo atrakcyjną kobietą, ale całe życie miała kompleks szczupłych nóg. Mówiła, że zawsze modliła się o to bym ja nie miała takich chudzinek. No i wymodliła he he he[/quote]
No tak... jedne płaczą bo mają za chude, drugie bo mają za grube
, każdy chciałby mieć to, czego nie ma...
A ja wspomniałam o matkach. bo moja dobra koleżanka jest tak zakompleksioną osobą (wg. wielu ludzi przesadza) i wyżywa się na dziecku... Wciąż dopatruje się w nim niedoskonałości... Cóż można zrobić...Można tylko tłumaczyć, rozmawiać... ale i tak jest to tak gdzieś głęboko zakorzenione- zapewne niemiłe doświadczenia z przeszłości, dzieciństwa- że teraz wychodzi z niej ten cały ból i frustracja.
Najlepsze jest to, że ma pięknego synka a na siłę dopatruje się w nim niedoskonałości, mówiąc to na głos...
Ktoś jej sprzedał taki zły przekaz o niej samej, a ona to kupiła i czyniąc krzywdę swojemu dziecku- przekazuj pałeczkę dalej...
A te operacje to faktycznie pokusa, bo ja- choć taka mądra w teorii, to w praktyce też znalazłabym co nieco do poprawek
. Jeśli miałabym oczywiście nieograniczone możliwości.
Ale bardzo miło mi się czyta takie posty jak powyższy
.
Kiedy dziewczyna robi operację i nagle wyzwala się z sideł kompleksu, tego piętna.