Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce w Indiach pewien mężczyzna obwieścił, że będzie kupował małpy płacąc po $10 za sztukę.
Wieśniacy, widząc, że małp dookoła jest pod dostatkiem, wyruszyli do lasu, aby je łapać.
Mężczyzna kupił tysiące małp po $10, ale kiedy ich populacja zaczęła się zmniejszać, wieśniacy zaprzestali starań.
Mężczyzna zatem ogłosił, że zapłaci za małpę po $20. To sprawiło, że wieśniacy wzmogli starania i znowu zaczęli łapać małpy.
Wkrótce populacja małp jednak spadła jeszcze bardziej i ludzie zaczęli wracać do swoich gospodarstw.
Stawka została podniesiona do $25 , ale małp zrobiło się tak mało, że problemem było w ogóle zobaczyć jakaś małpę, a co dopiero ją złapać.
Mężczyzna zatem ogłosił, że kupi małpy po $50 za sztukę!
Ponieważ jednak musiał udać się do miasta w ważnych interesach, jego asystent pozostał w wiosce, aby prowadzić skup w jego imieniu.
Pod jego nieobecność asystent zaproponował wieśniakom:
Popatrzcie na tę ogromną klatkę i te wszystkie małpy,które skupił.
Sprzedam je wam po $25 , a gdy mężczyzna wróci z miasta, odsprzedacie mu je po $50 .
Wieśniacy wydobyli swoje oszczędności i wykupili wszystkie małpy.
I nigdy więcej nie zobaczyli już ani owego mężczyzny ani jego asystenta - tylko same małpy.
Witajcie na Wall Street!
Do przedsiębiorstwa zajmującego się usuwaniem z ulicy padłych zwierząt dzwoni mężczyzna :
- Dzzdzzień dddobry. Jajaja chcciałem popowiedzieć, że leleeży zdechły kkkon.
- Dzień dobry panu. Oczywiście zaraz przyjedziemy i zabierzemy zwierzę, proszę tylko powiedzieć na jakiej ulicy.
- Na popooopopoooo...
- Może na Poznańskiej ?
- Nnnnie, na popopo...
- Może na Podgórnej ?
- Nie, na po...popo...
- Drogi panie! Jak pan się zastanowi to proszę do nas zadzwonić, podać adres i my przyjedziemy.
Po chwili facet dzwoni raz jeszcze.
- Dzzdzzień dddobry...
- No witam, witam! Co z tym koniem, na jakiej ulicy?
- Na popopo...
- Poznańska ?
- Nnnnieee! Na popopo...
- Może jednak Poznańska ?
- Nnnnie ...
- Proszę się jeszcze raz zastanowić i zadzwonić później.
Facet dzowni po godzinie.
-Dzdzz...
- No witam witam, jak tam konik, na jakiej ulicy leży ?
- Na popopo...
- Poznańskiej ?
- Ttttak !! !
- No widzi pan ! Od razu mówiłem, że na Poznańskiej.
- Bbbo gggo, kkuuu..., pppprzeniosssłem.......
................................................................................................
http://www.youtube.com/watch?v=VWr16echOn8&NR=1
..................................................................................................
http://www.youtube.com/watch?v=OvDyoGuDybU&NR=1
...............................................................................................
Geografia kobiety:
Pomiędzy 18 - 21 rokiem życia kobieta jest jak Afryka.
Nie do końca odkryta, półdzika, epatująca naturalnym pięknem czarnego buszu położonego w uroczej delcie.
Pomiędzy 21 - 30 kobieta jest jak Ameryka.
Dokładnie zbadana, rozwinięta i otwarta na wymianę z innymi krajami, szczególnie tymi posiadającymi gotówkę lub dobre samochody.
Pomiędzy 30 - 35 kobieta jest jak Indie.
Gorąca, wyluzowana, pewna swego niezaprzeczalnego piękna.
Pomiędzy 35 - 40 kobieta jest jak Francja.
W połowie zrujnowana przez wojny, ciągle posiada wiele miejsc, które warto zobaczyć.
Pomiędzy 40 - 50 jest jak Jugosławia.
Przegrała wojnę i ciągle ponosi konsekwencje błędów przeszłości. Potrzebuje gruntownej przebudowy.
Pomiędzy 50 - 60 jest jak Rosja.
Rozległa, zimna, a jej surowy klimat trzyma wszelkich wędrowców z dala.
Pomiędzy 60 - 70 jest jak Mongolia.
Z bogatą i pełną podbojów przeszłością, ale bez widoków na jutro.
Po 70 jest jak Afganistan.
Każdy wie, gdzie to jest, ale nikt nie ma zamiaru tam jechać.
Geografia mężczyzny:
Od 17 do 70 roku życia mężczyzna jest jak Zimbabwe.
Rządzi nim mały dyktator! ...
.....................................................................................................
Trzy ciężko harujące babki postanowiły raz zaszaleć i poszły
po pracy na piwko. Szybko się ululały. Po drodze do domu, na skutek
ilości wypitego browaru zaczęły wszystkie trzy odczuwać nagle
parcie na pęcherz. Jedynym w miarę zacisznym zakątkiem
w okolicy był mały cmentarzyk. Ponieważ dłużej już nie mogły,
postanowiły tam właśnie załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.
Przycupnęły w kątku między nagrobkami. Na tej czynności przyuważył je znudzony swym fachem i również "wcięty" grabarz. Postanowił dla rozrywki babki
postraszyć.
Jak pomyślał, tak zrobił. Z dzikim wrzaskiem i uniesionym
wysoko szpadlem zaczął przedzierać się ku nim przez
alejki. Baby przerażone hałasem pierzchły w panice, tratując groby,
przewracając drewniane krzyże, gubiąc odzież i drąc się w
niebogłosy.
Nazajutrz w knajpie spotykają się trzej mężowie wspomnianych trzech
babek. Wszyscy miny do pasa, ponurzy, ze bardziej nie można.
W milczeniu wala setę za setą. Wreszcie jeden wszedł już w "fazę
zwierzeń" i mówi: - Moja żona gdzieś się puszcza. Wczoraj
wieczorem wróciła do domu pijana i bez majtek.
- Moja jeszcze gorzej - mówi drugi. - Przyszła do domu pijana,
nie miała majtek, a cala suknia była na niej poszarpana i podarta.
- Eeeech - wzdycha na to trzeci. - To jeszcze nic. Moja wróciła wczoraj pijana, bez majtek, w podartej sukience i opasana szarfą z napisem:
NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNIMY - CHŁOPAKI Z RADOMIA.
...............................................................................
Rzeźnik miał syna, mało rozgarnietego, ale jedynego więc chcial mu przekazac dorobek zycia. Prowadzi go do fabryki i mowi:
- Zobacz, synu. tu jest maszyna. Wkladasz do niej barana,wychodzi parowka,kapujesz?
- Nie.
- No, k***a, co tu do nierozumienia, baran, maszyna, parowka kapujesz?
- Nie.
- No ja pierdole - patrz tutaj: tu wkladasz barana. Chodz na druga strone widzisz, wychodzi parowka. Kumasz nie?
- Tato, a jest taka maszyna, gdzie wklada się parowke a wychodzi baran?
- Tak, k***a, - twoja matka!.....