Post
autor: olivka23 » 07 sty 2010, 19:28
Aguuu obecnie niemalże każda profesjonalna klinika wymaga wręcz podpisania zobowiązania od pary, że jeżeli nie mają zamiaru skorzystać ze swoich zamrożonych zarodków, zrzekną się ich na rzecz pary potrzebującej. Zapewniam cie, że pary, które się na to decydują analizują wszelkie za i przeciw bardzo długo, niejednokrotnie bijąc się z myślami, i decydując się na oddanie do adopcji swoich zarodków robią komuś najpiękniejszy dar serca, takie pary zawsze myślą empatycznie, na zasadzie, "my tez mogliśmy być w takiej sytuacji", dokładnie znają ból przez który przechodzą ludzie borykający się z problemem niepłodności. Jeśli dla kogoś jest to dylemat nie do przeskoczenia to można leki do stymulacja dobrać tak, żeby powstała jak najmniejsza liczba komórek a co za tym idzie mniejsza liczba zarodków do podania podczas punkcji (1 góra 2) to jednak zmniejsza szanse na udany transfer, dlatego tez m.in. pary decydują się na ewentualne późniejsze oddanie komórek do adopcji. Jeżeli in vitro jest udane i para oczekuje już dziecka, chętniej decyduje się na ten akt. Jeśli jest nieudane to dalej korzysta ze swoich zamrożonych komórek.Często kobieta musi przejść nawet do 6 transferów, zanim in vitro powiedzie się...Uprzedzę kolejne pytanie, co z para, która adoptuje zarodek? czy nie przeszkadza im to, że jest to cudza komórka, nie ich geny...? zapewniam cię, że nie, nie o geny tutaj chodzi ale o miłość do tego nienarodzonego jeszcze dziecka, zapytasz pewnie więc dlaczego nie adoptują? Odpowiem i na to pytanie, bo sama je kiedyś zadałam, odpowiedz jest bardzo prosta, kobieta chce poczuć jak to jest nosić pod sercem swoje dziecko, przeżyć całe 9 miesięcy, od początku do końca, gdyż już wtedy wytwarza się miedzy nimi więź. Poza tym z adopcją u nas w kraju nie jest wcale tak łatwo, na ten temat tez coś wiem...
Co do kościoła, moje stanowisko jest niezmienne, ale tak jak napisałam ja jestem agnostyczką. Z moich obserwacji jednak wynika,że żadne przekonania religijne nie są w stanie przezwyciężyć pragnienia posiadania dziecka i chęci obdarzenia go prawdziwa miłością. Co więcej znam osoby, które dręczone dylematami (wychowani w wierze katolickiej, po ślubie kościelnym i wieloletniej walce z niepłodnością) zdecydowali się odstąpić od kościoła na drodze apostazji. Nie żałują do dziś, są kochająca rodziną, jedna z najlepszych jakie znam.
Ten sam problem był z przeszczepami, ile czasu kościół był na "nie"???, a co z kobietami, które niejednokrotnie do ołtarza idą z tzw. "brzuszkiem"? i jakoś na nikim to już nie robi wrażenia. Kiedyś było to przecież nie do pomyślenia, współżyć przed ślubem?? Kościół sam się gubi w tym wszystkim bo nie ma zielonego pojęcia jak to wszystko wygląda w praktyce i jest tak zakłamany, że nie ma ochoty zglebić swojej wiedzy, działa po omacku, np: jest za "naturalnym" pozyskiwaniu jajeczek ale jednocześnie nie odrzuca stymulacji, a nie jest to "naturalne" pozyskanie jajeczka. Kościół nawet nie zadaje sobie trudu, aby dokładnie wniknąć w
sytuację emocjonalną i psychiczną takich par. Osoby (katolicy) sprzeciwiające się ingerencji w proces zapłodnienia z reguły nie znają szczegółów dotyczących takich zabiegów, ale upowszechniają w społeczeństwie fałszywe stereotypy na ten temat. Powiem więcej,ja jestem niewierząca ale uważam, że jeżeli Bóg istnieje, to mocno trzyma kciuki za pary starające się i korzystające z metody in vitro, wspiera je bo właśnie tego potrzebują. Jeżeli kiedykolwiek będzie ich rozliczał z "miłości" to myślę, że "grzech" in-vitro nie będzie większy niż grzech matki z Czerniejowa, która zamordowała własne dzieci tuz po urodzeniu...nie będzie większy niż grzech ludzi, którzy zakatowali swoje dziecko tylko dlatego,że płakało lub ich irytowało, o tym kościół jakoś tez nie mówi, prawda...? Najpierw zakazują antykoncepcji, między innymi dlatego, że rodzi się za mało dzieci, potem dopiero argumentują jakimiś przesądami lub objaśniają wpływ lateksu na skórę.
Czyli gdy ludzie nie chcą mieć dzieci to ŹLE....
A teraz jak ludzie chcą mieć dzieci, tylko z jakiś powodów natury medycznej nie mogą ,tylko muszą wykorzystać zdobycze medycyny to też ŹLE....
przydało by się w tym wszystkim trochę konsekwencji...
ps: Gwoli wyjaśnienia :) może trochę mnie poniosło ale jest to temat, na który mam dużo do powiedzenia. Mam jednak nadzieję, że nie uraziłam niczyich uczuć religijnych ,nie było to moja intencja.Wyraziłam tylko swoje stanowisko w tym temacie. Szanuje cudze zdanie oraz wyznanie ale ze swoim go nie zamienię. Pozdrawiam!
I do what I have to to live the way I want to....