Beauty w Polsce

Switch to desktop Register Login

Psychologia

Szczęśliwym chce się bardziej

ZdrowieW wielu badaniach dociekano źródeł szczęścia. Pomijano zaś pytanie o jego funkcje. Szczęście traktowano zazwyczaj jako przystanek końcowy naszych dążeń lub barometr powodzenia na drodze życia. Nie przejmowano się paradoksem, że oto w świecie pełnym zagrożeń, katastrof, okrucieństwa i zła powszechną normą - a nie wyjątkiem - są optymizm, radość życia i poczucie szczęścia (odsetek ludzi szczęśliwych i zadowolonych ze swojego życia...
...w większości krajów oscyluje między 60 a 80 proc.).

Pozytywne stany umysłu nie są więc jedynie efektem doświadczeń. W jakiejś mierze to „złudzenia, które pozwalają żyć” (tak brzmi tytuł książki pod redakcją M. Kofty i T. Szustrowej), dają siłę do zmagania się z przeciwnościami losu. Gdyby nie owe szczęśliwe złudzenia, być może świat i nasze życie wyglądałyby jeszcze gorzej. Człowiek nie jest przecież biernym obserwatorem zdarzeń. Współtworzy świat, w którym żyje. Ten świat podlega prawu samospełniających się przepowiedni; lepiej zatem, aby były one optymistyczne, nawet jeśli miałyby się ostatecznie nie spełnić. Nawiasem mówiąc, w kilku badaniach wykazano, że w ocenie swoich możliwości wpływania na bieg zdarzeń osoby depresyjne przejawiają większą dozę realizmu niż osoby niedepresyjne.
Dopiero pod koniec XX wieku psychologowie zajęli się sprawczą rolą poczucia szczęścia. Szczęście jest jak los kupiony na loterii – daje szansę na wygraną. A wygraną mogą być dobre relacje z bliskimi, zdrowie, kariera zawodowa, pieniądze i wszystko inne, o czym ludzie marzą, o co zabiegają i co wydaje im się obietnicą „prawdziwego” szczęścia. Szczęście, jak słusznie twierdził Budda, jest drogą do celu (powodzenia), a nie celem.

Szczęśliwa panna młoda
Przebywanie w towarzystwie osób pogodnych i wesołych sprawia nam większą przyjemność niż przebywanie wśród osób smutnych i zgorzkniałych. Paradoks polega na tym, że ci, którzy wsparcia ze strony innych potrzebują najbardziej, najmniej go dostają. Badania pokazują, że osoby depresyjne albo wzbudzają niechęć otoczenia, albo wręcz dla potwierdzenia swojej niskiej samooceny poszukują towarzystwa ludzi, którzy ich nie lubią i mają o nich złe zdanie. Zależność między poczuciem szczęścia a relacjami może być dwustronna: dobre relacje z ludźmi mogą sprzyjać szczęściu, zwłaszcza w biedzie (hipoteza buforowej funkcji wsparcia społecznego), a szczęśliwi potrafią lepiej układać sobie stosunki z innymi.

W badaniu panelowym „Diagnoza społeczna 2003” (przeprowadzonym z inicjatywy Rady Monitoringu Społecznego, opublikowanym pod redakcją Janusza Czapińskiego i Tomasza Panka przez Wyższą Szkołę Finansów i Zarządzania) zaobserwowano, że większą szansę zawarcia związku małżeńskiego w ciągu trzech lat od pomiaru miały osoby z wyższym wskaźnikiem dobrostanu psychicznego.

LeeAnne Harker i Dacher Keltner badały wpływ pozytywnych emocji na relacje interpersonalne kobiet. Oszacowały ekspresję emocji na fotografiach 141 absolwentek college’u. Okazało się, że kobiety w wieku 20-21 lat, których twarze wyrażały bardziej pozytywne emocje, miały nieco większe szanse, by wyjść za mąż przed ukończeniem 27. roku życia. Ponadto mniejsze było ryzyko, że pozostaną samotnymi pannami przez następne 20 lat. Kobiety pogodne łatwiej znajdowały mężów niezależnie od swojej urody.

Polskie badanie panelowe przeprowadzone na kilkutysięcznej próbie małżeństw („Diagnoza społeczna 2003”) dowodzi, że istnieje istotna zależność między dobrostanem psychicznym i jakością związku, a ściślej mówiąc: natężeniem stresu małżeńskiego. Kobiety, które miały wyższy wskaźnik dobrostanu, mogły liczyć na bardziej pomyślną zmianę w relacjach z mężem po trzech latach. W przypadku mężczyzn taka zależność nie istniała. Być może wynika to z tego, że panie przywiązują większą wagę do jakości relacji z partnerem i nieco częściej (41 proc.) niż panowie (36,6 proc.) wskazują udane małżeństwo jako jedną z trzech podstawowych wartości życiowych. Dużo większa jest różnica płci, jeśli chodzi o postrzeganie dzieci jako najważniejszej wartości życiowej – myśli tak 50 proc. kobiet i 35 proc. mężczyzn. Ale okazuje się, że to szczęście ojców, a nie matek, sprzyja pomyślnemu rozwojowi relacji rodziców z dziećmi.

Optymiści żyją dłużej
Najwięcej dowodów korzystnego wpływu pozytywnych emocji, optymizmu i szczęścia zebrano w odniesieniu do zdrowia i ryzyka śmierci. Większość badań potwierdza silną zależność między dobrostanem psychicznym a subiektywną oceną stanu zdrowia. Również obiektywne wskaźniki zdrowia korelują z dobrostanem psychicznym. Pesymistom nieco częściej niż optymistom zdarzają się wizyty u lekarza, zwolnienia chorobowe i pobyty w szpitalu. Badania sugerują, że dobrostan psychiczny może mieć wpływ nawet na długość życia. {mospagebreak}

Deborah Danner, David Snowdon i Wallace Friesen wykazali, że poziom optymizmu w autobiografiach 180 młodych zakonnic katolickich pozwalał przewidzieć prawdopodobieństwo ich śmierci w okresie następnych 60 lat. Siostry bardziej optymistyczne żyły znacznie dłużej. Te, których młodzieńcze autobiografie oceniono jako najmniej optymistyczne, umierały 2,5 razy częściej.

Levy i jego współpracownicy zaobserwowali, że optymistyczny obraz procesu starzenia się u osób po pięćdziesiątce przedłużał ich życie aż o 7,5 roku. Z kolei w badaniach z udziałem dorosłych mieszkańców Heidelbergu (Niemcy) stwierdzono, że wśród ludzi z najniższym poziomem dobrostanu psychicznego wskaźnik umieralności był trzydziestokrotnie (!) wyższy niż wśród tych o najwyższym poziomie dobrostanu.

Richard Schulz i jego współpracownicy prowadzili badania wśród pacjentów z zaawansowaną chorobą nowotworową. Zaobserwowali, że o ile optymizm nie przedłużał chorym życia, o tyle pesymizm przyspieszał ich śmierć. Z wolą życia wiąże się więc nie tyle optymizm, ile pesymizm – możesz nie być wesoły, bylebyś nie był smutny.

Rację mieli starożytni Grecy, twierdząc, że mens sana in corpore sano. Ale wydaje się, że to nie zdrowe ciało uzdrawia ducha, lecz duch uzdrawia ciało. W jaki sposób dobrostan psychiczny wpływa na zdrowie fizyczne i długowieczność? Jedna z hipotez związana jest z nową dziedziną nauki – psychoneuroimmunologią. Dobrostan może wpływać na odporność organizmu, a tym samym na ryzyko zachorowania, poprzez bezpośrednie oddziaływanie umysłu na system immunologiczny, czyli „mózg ciała”. A jeśli choroba się pojawi, ten sam mechanizm może osłabiać lub nasilać jej objawy, przyspieszać albo opóźniać zdrowienie.

Ogniwem pośredniczącym między poczuciem szczęścia a zdrowiem mogą być też zachowania prozdrowotne i profilaktyczne. Optymiści wykazują większą wiarę w możliwość kontrolowania stanu własnego zdrowia, a przy tym nie unikają i nie bagatelizują informacji o możliwych zagrożeniach zdrowotnych. Optymizm, zwłaszcza obronny, zapobiega nałogowi nikotynowemu, a wśród palaczy obniża liczbę wypalanych papierosów i zwiększa szansę na wyjście z nałogu („Diagnoza społeczna 2003”). Optymizm obronny oznacza wiarę w możliwość uniknięcia nieszczęść i jest adaptacyjnie dużo ważniejszy od optymizmu ekspansywnego, czyli wiary w sukces.

Nie bez znaczenia dla naszego zdrowia jest też zapewne droga emocjonalna. Pozytywne emocje i optymizm sprzyjają skuteczniejszej samokontroli nastrojów i dzięki temu mogą obniżać chroniczne stany napięcia i zapobiegać zaburzeniom związanym z nadciśnieniem krwi. Ważne jest również wsparcie społeczne, na które liczyć mogą zwłaszcza osoby szczęśliwe. Polskie badania dowodzą, że wzrost stresu życiowego jest mniej szkodliwy – skutkuje słabszym nasileniem objawów somatycznych – u tych kobiet, które mają więcej przyjaciół.

Zysk ze szczęścia
Dwie ekonomistki amerykańskie, Carol Graham i Maria Fitzpatrick, próbowały odpowiedzieć na pytanie, czy szczęście popłaca (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Wykorzystały dane z wieloletnich badań panelowych prowadzonych w Rosji. I stwierdziły, że popłaca. Z kolei badania panelowe z lat 1995–1997 przeprowadzone przeze mnie na reprezentatywnej próbie około 2 tys. dorosłych osób dowodzą, że bogactwo bardziej zależy od szczęścia niż szczęście od pieniędzy. Analiza pokazuje jednak, że dotyczy to tylko mężczyzn i ludzi stosunkowo zamożnych. Prawdopodobnie wynika to z kultury. W Polsce ciągle jeszcze w głównej mierze na mężczyznach spoczywa obowiązek zabiegania o materialny dostatek rodziny, a wzrost dochodów podnosi ich szanse na znalezienie partnerki i decyduje o pozycji społecznej.

Szczęście sprzyjać może wyższym zarobkom, ponieważ wpływa na produktywność i na opinie przełożonych. Staw, Sutton i Pelled mierzyli pozytywne emocje u 272 osób pracujących i sprawdzali, jak wywiązują się one ze swoich obowiązków zawodowych. Okazało się, że ludzie szczęśliwsi byli lepiej oceniani przez swoich szefów i więcej zarabiali. Natomiast Marks i Fleming przez 15 lat śledzili losy młodych Australijczyków. Zaobserwowali, że szczęśliwsi mieli dużo większe szanse niż mniej szczęśliwi, by zdobyć interesującą i dobrze płatną pracę.

Jeśli pozytywne emocje zwiększają produktywność i dochody, to sztucznie wywołany wzrost nastroju powinien dawać podobne efekty. Potwierdzają to eksperymenty Homa i Arbuckle’a. Badacze ci zauważyli, że poprawa nastroju sprzyja wyborowi bardziej ambitnych zadań, lepszemu ich wykonaniu i większej wytrwałości w pokonywaniu problemów.{mospagebreak}

Jednym z popularnych czynników poprawiających nastrój jest alkohol. W kilku badaniach wykazano krzywoliniową zależność między ilością spożywanego alkoholu a wysokością pensji. Michael French i Gary Zarkin obserwowali 910 pracowników firm brytyjskich i stwierdzili, że umiarkowane picie alkoholu – około 2 drinków dziennie – sprzyja wyższym zarobkom. Jednak po przekroczeniu tej „optymalnej” ilości szybko narastają negatywne finansowe skutki picia (zaobserwowano dokładnie taki sam związek między ilością spożywanego alkoholu a chorobą wieńcową – najmniejsze ryzyko zawału serca wykazują osoby umiarkowanie pijące).

Mówi się dużo o efektach psychologicznych bezrobocia, a bardzo niewiele o jego psychologicznych przesłankach. Platt sugeruje, że utrata pracy może być skutkiem zaburzeń psychicznych, które już po jej utracie mogą prowadzić do samobójstwa, zdarzającego się wśród bezrobotnych znacznie częściej niż wśród pracujących. Verkley i Stols stwierdzili, że osoby mniej szczęśliwe są narażone na zwolnienie nieco bardziej niż szczęśliwe, a w przypadku utraty pracy gorzej psychicznie znoszą bezrobocie i mają mniejsze szanse na ponowne zatrudnienie.

W 1986 roku General Motors poinformował publicznie, że w ciągu dwóch lat zamierza zamknąć 11 zakładów i zwolnić około 29 tys. pracowników. Grupa socjologów pod kierunkiem Lee Hamiltona wykorzystała tę informację, by przeprowadzić badania wśród ponad tysiąca zwolnionych osób. Naukowcy trzykrotnie (co roku) mierzyli u nich natężenie symptomów depresji. Zależność między bezrobociem a depresją była dwustronna. Otóż utrata pracy (niezależna od indywidualnych cech pracowników) powodowała wzrost depresji, ale większą szansę na odzyskanie pracy w ciągu dwóch lat miały osoby, u których wskaźnik depresji był niższy. Z kolei dane z badań panelowych „Diagnoza społeczna 2003” pokazują, że poziom dobrostanu psychicznego ludzi, którzy utracili pracę, był jeszcze przed jej utratą istotnie niższy niż dobrostan trwale zatrudnionych.

Wyniki badań dowodzą, że szczęśliwym wiedzie się lepiej dlatego właśnie, że są szczęśliwi. Lepiej układają się im relacje z ludźmi, są zdrowsi, mają szansę, by dłużej żyć, więcej zarabiać i realizować się zawodowo. Szczęście popłaca we wszystkich ważnych obszarach życia. Jest samospełniającą się przepowiednią, ponieważ stanowi główne źródło twórczej motywacji. Komputer czy tokarkę można zmusić do pracy, podłączając je do prądu. Człowiek nie ma zewnętrznego zasilania – albo mu się chce, albo nie chce. Szczęśliwym chce się bardziej. Oni także więcej mogą, ponieważ szerzej patrzą, mądrzej myślą i mają lepszy kontakt ze swoim ciałem.

Janusz Czapiński

zrodlo: charaktery.com.pl

© Beauty w Polsce 2005 - 2017 . Powered by Grafic Art

Top Desktop version