Post
autor: tOOsia » 29 sty 2009, 19:55
Hej dzieweczki, dawno mnie nie było.
Chcę opowiedzieć Wam historie, która wyprowadza mnie z równowagi.
Nie wiem co mam robić, czy jakoś reagować, czy udawać, ze nie słyszę.
Z tego co wiem to od kiedy pracuję w moim biurze byłam tematem rozów między mężczyznami. Jestem jedyną polką w firmie no i wyglądem odbiegam od większej części kobiet. Nie chce się chwalić czy wywyższać w jakikolwiek sposób bo ja o swoim wyglądzie nigdy dobrego zdania nie miałam ale ze wszystkich kobiet w mojej firmie moznaby wybrac ze 15 szczupłych a z nich z 5 atrakcyjnych.
Kto był w UK ten wie jak wygladają tutejsze kobiety.
Zainteresował się mną jeden kolega z którym pracuję na codzień biurko w biurko. Gadalismy na rózne tematy, na początku tak na luzie, normalnie. Jego kumpel zapytał sie przy nim czy jestem mężatką bo mam złote pierscionki a ja powiedziałam ze jestem zaręczona.
Potem ten kolega wypytywał mojego kumpla (jedynego polaka w firmie) o mnie a tamten z uśmiechem opowiadał... za dużo.
Przychodzi taki z przerwy i mówi "Marta słyszałem, że jesteś fanką Iron Maiden"... no to mu mówię, ze nie ja tylko mój chłopak. Po kilku dniach przychodzi i mówi, ze słyszał ze chce gitare elektryczną a on wlasnie wymienił więc moze mi pozyczyc starą.
Ja niewiele myśląc zgodziłam się i podałam mu adres.
No... i to był mój błąd. Koleś po jakimś miesiącu ewidentnie zaczął mnie podrywac mówić komplementy, rzucać z zazdrością głupie hasła na temat mojego kumpla. Ja albo udwałam ze nie słyszę albo się głupio uśmiechałam. Zaproponował mi raz ze mnie do domu podwiezie ale grzecznie pdoziękowalam i wybrałam autobus dlatego ze wiedzialam co sie swięci.
Generalnie nie nawiązałam żadnej bliskiej znajomości u mnie w pracy, z nikim się nie zaprzyjaźniłam dlatego ze nie wiążę z pobytem tutaj przyszłości. W pracy skupiam się na obowiązkach, nie jestem gadatliwa, raczej spokojna, zazwyczaj odbierana jako nieśmiała.
Dwa tygodnie temu słyszę jak koledzy sobie rozmawiają na temat gitary i jeden szepcze drugiemu ze liczy na to ze spędze z nim noc w hotelu za tę gitarę. Oj poniosło mnie. Ale ze ja nie potrafię być niemiła i stanowcza to podeszłam do kolegi i zapytałam czy chce odzyskac gitarę, jeśli tak, to zeby po nią przyszedł... dzisiaj. Kolega zrobił się cały czerwony, było mu ewidentnie wstyd, domyślił się, że to usłyszałam.
Wyszedł ... zapalić chyba. Po chiwli wrócił i mówi do kolegów, ze mu powiedziałam, ze jestem poza jego zasięgiem. Zły był całe popołudnie. Nie przyszedł po gitarę.
Podeszłam do niego na drugi dzień i mówię, żeby przyszedł po gitarę w następnym tygodniu bo w weekend mnie nie ma, usmiechnelam sie jak gdyby nigdy nic wiec i on sie usmiechnal i nazwet zaczął być dla mnie miły, zagadywał.
W poniedziałek słyszę jak mowi do kolegi, że mam nagie zdjęcia na facebooku a teraz udaję taką świętą, pewnie jestem "internet hooker" (internetowa dziwka) i że oczekuje od faceta, ze padnie na kolana i krzyknie alleluja kiedy mnie zobaczy nago. Potem jego kolega pokrzykiwal za mną "alleluja, chwalmy pana" kilka razy, kiedy przechodziłam obok. Byłam bardzo zdenerwowana tą sytuacją, nie rozmawiałam z nimi a oni sie potem zaczeli ze mnie smiac ze jestem obrazona.
Podeszlam do kolegi i powiedzialam ze ma byc dzis o siodmej i wziac gitare. Widzial ze jestem zdenerwowana. Przyszedl. Pod moim domem powiedzialam mu, ze slyszalam na moj temat pewne rzeczy ktore mi sie bardzo nie podobaly i nie chce zeby tak mowili. Przeprosił mnie i powiedział, ze to takie męskie gadanie.
Na drugi dzien tylko szeptali cos na moj temat, kolega nagle znalazl swoja obraczke. Slyszalam jak szepcze do kumpli ze sie boi ze go pozwe o molestowanie a kolega mu powiedzial ze moge go pozwac nawet o rasizm (anglicy nie znają pojęcia nacjonalizm).
Odnośnie zdjęć na facebooku. Miałam dwa zdjęcia które dla mnie były aktami artystycznymi, nie było widać nic czego nie zobaczyliby na plaży. Byłam nago, fakt ale na jednym zdjęciu zakryta przescieradłem a na drugim osłaniałam się rękoma i włosami. Nawet nie było widac twarzy. Koledzy z pracy ich nie widzieli, widział je jedynie polak z którym pracuje ale był widocznie bardzo podjarany i rozgadał ze mam nagie zdjecia. Zadzwonilam do kolegi i go opierdzielilam w dzien kiedy to usłyszałam. Przeprosił. Teraz nie miesza się wogóle w tę sprawę a tamten jak go coś pytał to powiedział, zeby sobie ze mną porozmawiał.
Sprawa rozwinęła się tak, ze zaczeli na mnie wszyscy patrzec jak na idiotkę bo fajnemu koledze złamałam serce. Ja nikomu się nie tłumaczę, nikogo nie wtajemniczam w moje sprawy prywatne. Zostawiam sprawę jak jest. Jesli ktoś wierzy im to jest głupcem, poprostu. Słyszłam tylko "ona chce go pozwac o molestowanie a on nic nie zrobil" albo jak mowi jeden do drugiego " cokolwiek sie stanie nie mow prawdy".
Nie rozmawialam z tymi kolegami, moj wielbiciel widzac mnie tak nisko pochylal glowe ze chyba nie widzial gdzie idzie, mijajac mnie na korytarzu prawie na sciany wchodzil.
W czwrtek popoludniu, tydzien po pierwszym zdazeniu poszlam do szefowej opowiedzieci jej o calej sytuacji na wszelki wypadek, jakby chcieli sie jakos na mnie zemscic, podlozyc mi swinie (sprawdzam ich robote) itd. I powiedzialam szefowej ze wydaje mi sie ze teraz klamia na moj temat.
Szefowa sie przejela, powiedziala ze z nimi porozmawia. Koledzy na drugi dzien dostali ostrzezenie. Podobno kilka osob skarzylo sie, ze mowia glosno podczas pracy wyrazajac sie bez szacunku na temat kobiet, przeszkadzalo to kobietom i takim bardziej religijnym hindusom. Oczywiscie nikt nie slyszal co mowiono na moj temat, nikt nie poswiadczy. Koledzy sie wyparli. Powiedzieli ze widocznie zle ich zrozumialam, przeciez nie znam tak dobrze jezyka jak oni. Potem mój lovelas żalił się mojemu kumplowi ze czuje się podkopany, ze rozumie jak mogłam się poczuć ale on tak nie powiedział, że mowil tylko ze mam fajny tyłek itd., ze nie ma odwagi spojrzec mi w oczy, ze mylse o nim jak o jakims zboczencu. Kolega powiedzial ze to sa nasze sprawy, ze nie bedzie sie mieszal, zeby sobie ze mna porozmawial i pomyslal jakby on sie poczul gdyby ktos chcial przeleciec go za gitare.
W poniedzialek przyszlam do pracy na spokojnie a tu nikt mi nie odpowiada gdy mowie dzien dobry. Super sytuacja.
Szefowa wziela mnie na bok i powiedziala ze oni mowia ze sie przeslyszalam, ze koldze sie podobam i to wszytsko dlatego... wkurzylam sie na nia i powiedzialam ze nie podoba mi sie to dlatego te sprawe zglosilam do niej.
Dzis slysze jak opowiada jednemu kolesiowi " ona tak zrobila bo chciale sie z nia przespac a przeciez kazdy w tej firmie tego chce" przy czym nie jestem pewna czy moail to o mnie, mowil cicho. Oczywiscie chlopcy wybuchneli smiechem.
a ja czuje sie traktowana jak kawalek polskiego mięsa...
czy mogę zrobić cos dalej w tej sytuacji ?
nie podoba mi sie przedmiotowe traktowanie, bez szacunku i psucie mojej reputacji...
Proszę o odpowiedz dziewczyny, ktore znaja angielskie prawo i wiedza czego moge w takiej sytuacji oczekiwac.
24 styczen 2012 - korekta nosa. Dr Stepniewski. JUZ PO!!! JESTEM TAAAAKA SZCZESLIWA !!!