Moderator: Zespół I
No w sumie na mnie też. I nie wiem dlaczego. W Norwegii też zginęly młode osoby. Może to kwestia tego, że po ostatnim pseudo-koncercie europejskim artystki zaczelismy bardziej na nią zwracać uwagę?niebieska pisze:musze Wam powiedziec, ze smierc amy wywarla na mnie o wiele wieksze wrazenie, niz tragedia w norwegii i w sumie nie wiem dlaczego, bo nie jestem specjalnie "muzyczna".
ciesze sie, ze pisza tu dziewczyny, ktore maja jakas wiedze o nalogach i nie potepiaja w czambul amy i jej bliskich.
ciesze sie, ze jestescie wrazliwe i nie wydajecie osadow.
slyszalam w mediach jedna madra wypowiedz, w tvn24, dziennikarz z radiowej trojki mowil o tym, ze, gdyby amy nie brala, to nie byloby jej tworczosci, bylaby inna osoba, ze fatalny zwiazek z blakem byl niesamowita inspiracja dla niej.
tak w duzym skrocie, ale mysle ze rozumiecie.
bzdura i stary przesąd , jestem akurat w temacie bo osoba z mojego otoczenia ma problem. Nie czeka się aż chory będzie gotowy bo tak naprawdę nigdy nie będzie , są teraz inne wytyczne i możliwości prawne.owszem brzmi to okropnie, ale niestety w przypadku uzaleznien nie wiele mozna zrobic dopoki osoba uzalezniona nie jest gotowa sobie pomoc
Problem jest tylko jeden: czy rodzina to wytrzyma. Zanim się zacznie ratować uzależnionego, trzeba wiedzieć, że ratując jego pradopodobnie zniszczysz siebie. Trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy warto poświęcić swoje życie dla cudzego. I czy dam radę. W skrajnym przypadkach kończy sie i tak, że ratujący i uzalezniony kończą we wspólnym nałogu:-(niebieska pisze:.
jesli rodzina jest twarda i wie jak postepowc, to rosna szanse na wyjscie z uzaleznienia.
a dlaczego rodzina ma nie wytrzymać jeśli wytrzymywała piekło uzależnienia to tym bardziej da radę w nowej roli.muflon2121 pisze: Problem jest tylko jeden: czy rodzina to wytrzyma. Zanim się zacznie ratować uzależnionego, trzeba wiedzieć, że ratując jego pradopodobnie zniszczysz siebie. Trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy warto poświęcić swoje życie dla cudzego.