Strona 3 z 5

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 25 lip 2011, 23:29
autor: marryme
zabulka pisze: aaaah.. i jeszcze ktos sie wypowiadal niby z jej otoczenia i mowil, ze "dobrze, ze Amy chociaz trafila do tego klubu "27"..


Żałosne jest to,że teraz każdy trąbi o tym Klubie 27,''śmieszne'' i straszne.
Tak jakby czyjaś śmierć była bardziej ''wartościowa'' w wieku 27 lat,a wieku 26 czy 28 już ''nie''.

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 19:01
autor: bluebeleczka
kazdy brukowiec bedzie teraz drukowac rozne wypowiedzi i historie. wiekszosc z tego nieprawdziwe, lub przebarwione, ale swietny temat.
nie wierzylabym we wszystko co czytacie...
prawde wiedza tylko bliscy i znajomi.
niektorzy ludzie rodza sie w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim umieraja.
ciezko kogokolwiek winic za to co sie stalo.
ja bywam czesto w tym pubie na camdem i slyszalam wiele historii o niej, szkoda ze nie mialam okazji jej tam widziec choc moze i lepiej bo czesto byla pijana.
ludzie ja lubili bo nie byla "celebrytka", bo byla osoba a nie medialna forma.
niestety byla bardzo wplywowa i wrazliwa, a srodowisko "prefosjonalne" jest wystarczajaco zepsute co wiemy od zawsze i jest to jeden z problemow z, ktorymi artysci sie zmagaja.
rodzina i bliscy nie mogli jej pomoc dopoki ona o to nie poprosila, nic sie nie da z nalogiem zrobic na sile.
slyszalam kiedys takie powiedzenie odnosnie uzaleznien, "kazdy (uzalezniony) musi dotkac swojego dna zeby sie odbic". problem polega na tym ze nie wiadomo jak glebokie ono jest dopoki sie go nie poczuje. jednemu wystaczy jeden epizod z uzywkami, drugiemu pomoze jedynie smierc. amy miala wake up call dawno temu, kiedy przedawkowala, niestety wciaz nie byl to jej moment.
media rowniez nie pomagaly, owszem byla osoba publiczna o, ktorej wybrykach bedzie sie pisac ale to nie znaczy ze taka osoba traktuje to jak kichniecie, niektorzy to przezywaja, czuja sie winni i zawstydzeni a to jedynie powod do tego zeby sie ukoic nastepna dawka i spirala wciaz sie kreci.
szkoda mi jej ze nie potrafila w tym swiecie byc szczesliwa, szkoda mi jej rodziny i szkoda mi ze juz wiecej nie zaspiewa. za to mam nadzieje ze w koncu doswiadczy ukojenia.
RIP Amy.

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 19:46
autor: kalina1108
zabulka pisze:moze to zabrzmi surowo..ale osoby ktore umieraja przez dragi albo z przepicia sa sobie same winne..
i jak widac nie ma reguly czy osoba jest bogata czy biedna..
z drugiej strony to przykre, ze umierala na oczach calego swiata i nikt jej nie pomogl..
widac, że nic nie wiesz o uzależnieniach...
nie wiesz czy ktoś jej próbował pomoc, nie znalas jej osobiscie, nie znalaś jej rodziny, nie wiesz co przezywała ona i jej bliscy, więc nie osądzaj...
łatwo jest osądzać i ferować wyroki stojąc gdzieś z boku...

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 20:58
autor: zabulka
kalina1108 nie Tobie osadzac czy cos wiem o uzaleznieniach czy nie..
to jest moje zdanie Ty mozesz miec inne i nie zycze sobie takich tekstow z Twojej strony bo ja nie oceniam wypowiedzi osob co kto wie tylko wyrazam swoje zdanie..

bluebeleczka masz duzo racji w tym co piszesz.. ale niestety sa plusy i minusy bycia slawnym..

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 21:17
autor: kalina1108
zabulka pisze:kalina1108 nie Tobie osadzac czy cos wiem o uzaleznieniach czy nie..
to jest moje zdanie Ty mozesz miec inne i nie zycze sobie takich tekstow z Twojej strony bo ja nie oceniam wypowiedzi osob co kto wie tylko wyrazam swoje zdanie..
z jednej strony mowisz ze mogę mieć inne zdanie a z drugiej piszesz "nie życzę sobie takich tekstów".Nie bardzo rozumiem sens twojej wypowiedzi? W sumie wychodzi na to że owszem mogę miec swoje zdanie ale niekoniecznie mam je wyrazac na forum skoro jest inne niż Twoje?
Otóz forum jest dla wszystkich i kazdy moze wyrazać swoje opinie. A moim zdaniem twoja wczesniejsza wypowiedz swiadczy o tym ze twoja wiedza o mechanizmach uzależnień jest niewielka

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 21:24
autor: zabulka
temat jest o Amy a nie o mnie i o tym czy wiem cos na tem temat czy nie..wiec wypowiadaj sie na temat
mozesz sie nie zgodzic z moim zdaniem ale nie mozesz sie wypowiadac na temat tego czy ja cos o tym wiem..

wiec powtorze:
kalina1108 nie Tobie osadzac czy cos wiem o uzaleznieniach czy nie..

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 21:27
autor: onaona
Dziewczyny, spokojnie. Każdy może wyrażać SWOJE zdanie, ale nie wolno obrażać innych użytkowników.
Na razie sie nie obrażacie, ale robi się nieprzyjemnie (triste
Proszę zaprzestać dyskusji, która nie wnosi nic wartościowego do tematu.

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 21:35
autor: kalina1108
zabulka pisze:temat jest o Amy a nie o mnie i o tym czy wiem cos na tem temat czy nie..wiec wypowiadaj sie na temat
mozesz sie nie zgodzic z moim zdaniem ale nie mozesz sie wypowiadac na temat tego czy ja cos o tym wiem..

wiec powtorze:
kalina1108 nie Tobie osadzac czy cos wiem o uzaleznieniach czy nie..
Nie rozumiem dlaczego się tak unosisz. I podkreslam nie osądzam nikogo tylko wyrazam swoje zdanie, a to jest różnica. Jeżeli juz mówimy o osądzaniu to raczej zrobiłaś to ty kilka postów wcześniej pisząc że umierła na oczach innych i nikt jej nie pomógł. Czy to przypadkiem nie jest osądzanie jej bliskich???
onaona pisze:Dziewczyny, spokojnie. Każdy może wyrażać SWOJE zdanie, ale nie wolno obrażać innych użytkowników.
Na razie sie nie obrażacie, ale robi się nieprzyjemnie (triste
Proszę zaprzestać dyskusji, która nie wnosi nic wartościowego do tematu.
zgadzam się, każdy moze mieć SWOJE zdanie.
Zgodnie z sugestią nie zamierzam dalej kontynuować tej dyskusji ,tym bardziej z osobami które natychmiast strzelają focha gdy ktoś ośmieli się wyrazić odmienną opinię.

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 22:03
autor: marryme
Bluebeleczka
Masz wiele racji.Śmierć dużej gwiazdy to jest świetna pożywka i niezła $$$ dla mediów.Będą ten temat teraz przetrawiać na milion sposobów.

Przeczytałam gdzieś dzisiaj(o ile to jest oczywiście prawda),że całe otoczenie Amy ,,było przyszykowane od wielu lat na taki telefon''(czyli na informację o jej zgonie).Szokująco to zabrzmiało,tak jakby wszyscy byli bierni.Nie wiem,nie mnie oceniać.Coś tam robili,miała non stop wynajętego ochroniarza,żeby zabraniał jej brać dragi,ale z drugiej strony ten występ w Serbii. (thinking

Zastanawia mnie jedno,choć wiem,że to i tak już jest mało istotne,bo Ona nie żyje.
Dlaczego na wyniki toksykologiczne trzeba będzie czekać aż 3 miesiące?Czy to jest taka procedura?
Przecież to chyba nie powinien być problem,aby szybko przebadać próbki,skoro je mają? (thinking

Re: Amy Winehouse nie zyje

: 26 lip 2011, 22:28
autor: kalina1108
marryme pisze:Bluebeleczka
Przeczytałam gdzieś dzisiaj(o ile to jest oczywiście prawda),że całe otoczenie Amy ,,było przyszykowane od wielu lat na taki telefon''(czyli na informację o jej zgonie).Szokująco to zabrzmiało,tak jakby wszyscy byli bierni. (thinking
Takie stwierdzenie moze być szokujące ale życie z osobą uzależnioną przez wiele lat jest jak siedzenie na bombie. Możesz się starać z całych sił aby takiej osobie pomóc, ale prawda jest niestety taka, że w pewnym momencie nie możesz zrobić już nic. Jeżeli osoba uzależniona nie jest w stanie/nie chce/nie może wyjsc z uzależnienia, rodzina i przyjaciele choćby nie wiem jak się starali i wspierali nie są w stanie zerwać "za kogoś" z nałogiem.
Rodzina Amy mając nawet tylko podstawową wiedzę o tym jak działają narkotyki i alkohol i jakie spustoszenie sieją w organiźmie, gdzieś pewnie "z tyłu głowy" miala taką myśl, że to się własnie w taki sposób może skończyć. I to że w pewnym sensie byli "przygotowani" na taką wiadomość nie musi oznaczać ze czekali biernie.
Oczywiście jeszcze trzeba wziąć "filtr" na to co się czyta w prasie czy w internecie. Niestety teraz rzadko kto liczy się z czyimiś uczuciami, najważniejsza jest kasa i chwytliwe tytuły :(
Bardzo współczuję rodzinie Amy, że tak się to skończyło.