Moderator: Zespół I
hmmm, a ja mamewelinatroll pisze:w ogole tutaj w niemczech kobieta rzadko ma dostep do pieniedzy nawet meza.
niestety tez musze sie z Toba zgodzic i strasznie Ci wspolczuje...ewelinatroll pisze:i dlatego uwazam ze sa roznice pomiedzy kulturami niedoprzeskoczenia...
Jeśli chodzi o sprawy socjalne to żyje mi się dobrze. Przysługuje mi rok urlopu macierzyńskiego z 80% mojego dotychczasowego wynagrodzenia, państwo dodatkowo daje jakąś kasę na dziecko, pomaga opłacić przedszkole, przez okres obowiązkowej nauki szkoła zapewnia podręczniki, co roku przed planowanym urlopem dostaje się ileś procent rocznego wynagrodzenia extra jednorazowo - są to pieniądze przeznaczone na wakacje, opieka lekarska w miarę dobra chociaż w PL bardziej dbają o kobietę w ciąży, no ale tutaj za nic nie musimy płacić, nawet za znieczulenie zewnątrzoponowe, poród rodzinny czy inne rzeczy, które w PL traktowane są jak "zbędny luksus" i trzeba niemało zapłacić żeby je dostać...; poza tym nikt nie siedzi w pracy do godziny 20, ludzie kończą pracę około 15-16, słyszałam że jest ograniczenie co do ilości wyrabianych nadgodzin bo zmęczony pracownik to pracownik nieefektyny.kamelia_26 pisze:napisz jak ci sie w Norwegii zyje bo to dosc specyficzny kraj choc wartosc PKB najwyzsza w Europie
Spośród wszystkich znajomych mojego męża tylko on jeden jest w stałym związku. A są to ludzie w okolicach 30. Plus/minus. W każdy weekend zalewają się do nieprzytomności i rzygając do kibla zastanawiają się, czemu są samotni. Tak jak piszesz, byle sie nachlać i coś przelecieć. Zarówno faceci jak dziewczyny. Wśród znajomych pary nie są w stanie wytrzymać presji, jaką jest oczekiwanie i przyjście na świat dziecka. W towarzystwie mamy kilku weekendowych tatusiów, czyli co 2 weekend spędzają z dzieckiem. Jest dużo samotnych matek. Inną parą kaloszy jest to, że samotne macierzyństwo to sposób na życie niektórych dziewczyn. Szukają w miarę ustawionego kandydata na tatusia, seksik bez zabezpieczenia, dzidziuś - chłopak płaci spore alimenty, poza tym laska dostaje mieszkanie, kasę od państwa. Znajomy teraz się żeni z panną, która ma 3 dzieci, każde z kim innym. I nie musi pracować.ewelinatroll pisze:moj facet ma juz ponad 30 i obserwujac jego znajomych w podobnym wieku,ktorzy sa juz w malzenstwach czy stalych zwiazkach to po prostu brak mi slow...
hmmm, właściwie i w Polsce ta spontaniczność też już się skończyła - co jest praktycznie na każdym kroku odczuwalne...Pamiętam, że kiedy przeprowadziłam się do Niemiec to byłam tak oburzona ustalaniem takich właśnie terminów - a teraz ...nie sądzę żebym się "zniemczyła" - ale takie zaklepywanie terminów ma swoje dobre strony..nie jadę na wariata, bo mogę kogoś nie zastać i muszę powiedzieć, że sama nie cierpię takich niezapowiedzianych wizyt...(a może już całkowicie zestarzałam )ewelinatroll pisze:tu w niemczech tez podobnie...
przyjaciele odzywaja sie ,gdy czegos potrzebuja.w ogole musisz uzgadniac z nimi terminy,w ktorych mozecie sie spotkac,nie ma takiej spontanicznosci jak w polsce
- a tu Ci przyznam jak najbardziej rację...nie wiem czy to typowo niemieckie, ale ta wstrętna zawiść...mnie też dobija - a najbardziej kiedy to Niemki (te oczywiście grube, tłuste i siedzące w domu) cały dzień spędzają na główkowaniu skąd człowieka na coś stać (no oczywiście człowieka jak człowieka, ale do tego jeszcze Polkę )...Ostatnio stwierdziłam, że jak zakupię następne meble, to chyba je po nocy będę wlekła do domu, bo inaczej cała ulica o tym trąbi...no i to ja się zastanawiam, czy oni nie mają nic innnego do roboty??? i dlaczego mnie to nie interesuje, co inni robią...a może to JA jestem nienormalna???ewelinatroll pisze:...i do tego ta falszywosc niemiecka...wszyscy sa tak przesadnie mili i usmiechnieci a wglebi duszy zycza Ci jak najgorzej.